czwartek, 2 kwietnia 2015

Wishlista kosmetyczna - Kwiecień 2016

W życiu każdej z nas przychodzi moment, w którym kłębiące się gdzieś niewyraźnie w tle zachcianki zaczynają się niepokojąco materializować i coraz silniej zakorzeniają się w świadomości. Podobno dojrzała postawa wymaga stawienia sprawom czoła, a nie ich unikania, wobec czego dzisiaj u mnie - kilka punktów z wiosennej wishlisty kosmetycznej.








Od razu zaznaczę - nie jest to lista w żaden sposób spójna, składa się głównie z rzeczy, które na przestrzeni ostatnich tygodni z jakiegoś powodu wpadły mi w oko i wydaje mi się, że moje życie dopiero z nimi będzie kompletne ;). No, może z jednym wyjątkiem - liner l'Oreal miałam już w rękach i wiem, że to petarda. Ale po kolei!


1. Clinique Redness Solutions, mineralny puder prasowany łagodzący zaczerwienienia


Na fali ostatniego wpisu dotyczącego korygowania zaczerwienień, przypomniałam sobie o tym żółtym maluchu. Ma świetny, jasny odcień bladej cytryny, który może bardzo dobrze sprawdzić się jako kropka nad i w wykończeniu makijażu, zwłaszcza jeśli walczycie z przebarwieniami, czy zaczerwienieniami. Dumam nad nim i dumam, być może w kwietniu w końcu go kupię. Jego cena waha się od 120zł online, do nawet 170zł w Douglasie.


2. Aquabrow - farbka do brwi


Czyli farbka do brwi, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Sama się sobie dziwię, że mając poniekąd lekką obsesję na punkcie brwi - kolekcja moich produktów TUTAJ - jeszcze jej nie przetestowałam. Odstraszała mnie chyba zawsze cena i fakt, że udawało mi się znajdować równie dobre produkty dużo taniej. Na przykład - pomady do brwi, ostatnio marki Freedom Makeup, które świetnie się sprawdzają, kosztuję około 24zł i nawet używając ich regularnie, nie jestem w stanie ich zużyć. 


3. Bourjois Radiance Reveal - rozświetlający korektor pod oczy


To akurat świeżynka - Bourjois chyba dopiero w marcu wypuściło te rozświetlające korektory. Niewiele jeszcze o nich słychać, ale przekonuje mnie zamysł (rozświetlenie okolicy oczu zawsze na plus), opakowanie, a poza tym mam spore zaufanie do marki. Być może uda mi się je upolować na kwietniowej promocji w Rosmannie? Startuje już 20 kwietnia.


4. Tarte Tartelette Amazonian Clay - paleta cieni


Zdecydowana królowa tej listy, czyli paleta marki Tarte, do której wzdycham już bardzo długo. Produkty marki kojarzą mi się prestiżowo, ciekawie, ale nie są tak mocno przereklamowane jak wiele droższych produktów i wydaje mi się, oglądając je w użyciu zwłaszcza u amerykańskich youtuberek, że naprawdę są świetne. Kolory w tej palecie to po prostu małe dzieło sztuki. Niestety, jej cena to około 270zł. W Polsce do kupienia TUTAJ -znajdziecie tu sporo niszowych i niedostępnych u nas kosmetyków.


5. Catrice Luxury Lips Intensive Oil - pielęgnujący olejek do ust


Czyli kaprys z niższej i zdecydowanie osiągalnej półki. Catrice tej wiosny proponuje serię trzech olejkowych błyszczyków, które wielu osobom od razu skojarzyły się z olejkami Clarins. Jestem ciekawa pielęgnacyjnych właściwości, bo jeśli olejek to tylko chwyt i nazwa - może być słabo. Pewnie jednak się skuszę, bo mazideł do ust nigdy za dużo.


6. l'Oreal Superstar Liner - eyeliner w pisaku



Liner z l'Oreal to prawdziwa hybryda. Jeśli chodzi o idealne kreski, testowałam zarówno kredki, eyelinery słoiczkowe w żelu i kilka w pisaku (Maybelline, skośny z wyciskanym tuszem, Avon) ale żaden nie był dokładnie taki, jak bym sobie tego życzyła. Kreski nigdy nie wychodziły idealnie gładkie, bez poszarpanych krawędzi. Dopiero gdy zaczęłam używać flamastrów Catrice, przeznaczonych do brwi, właśnie do kresek - olśniło mnie. Miękka, ale precyzyjna końcówka pozwalała jednym płynnym ruchem narysować idealną kreskę, nie za grubą, nie za cienką, a jaskółka na końcu nie opadała smętnie, za to kończyła dzieło perfekcyjnie strzelistym łukiem. 
l'Oreal Superstar Liner właśnie tak działa. Końcówka, choć podobna do typowego flamastra, ma fajny, ergonomiczny kształt i jest giętka, więc nie dziobiecie się tym po powiece w nieprzyjemny sposób. Pigmentacja jest bardzo mocna, trwałość też (testowałam swatche na dłoni). Muszę w końcu zaopatrzyć się w ten liner, bo jest wysoce prawdopodobne że będzie to ten idealny - szybki, wygodny, dający nasycony i wyrazisty efekt.





To by było na tyle - całkiem krótko i skromnie, bez spektakularnych premier, może poza korektorem. Znacie któregoś z kandydatów z wishlisty? Może coś odradzacie, i powinnam mieć jeden dylemat mniej? :)

piątek, 27 marca 2015

MAC Studio Fix fluid | NC25


Dość długo zbierałam się do recenzji tego podkładu. MAC Studio Fix fluid - bo dzisiaj o nim mowa to jeden z pierwszych, wysoko półkowych kosmetyków w moich zbiorach. Gości w mojej kosmetyczce już stosunkowo długo bo od grudnia 2014 roku jednak był on przeze mnie używany w dni kiedy chciałam poczuć się lepiej bądź na większe wyjścia - jak sprawdzał się w tej roli? O tym w dalszej części wpisu :)


 MAC Studio Fix fluid | NC25

KILKA SŁÓW O :

Studio Fix Fluid SPF 15 to płynna wersja słynnego pudrowego podkładu firmy MAC o nazwie Studio Fix. Daje naturalne średnie krycie, które można stopniować, jak również nieskazitelne matowe wykończenie. Nie zawiera olejków, długo trwa na twarzy, a dla codziennej ochrony przed słońcem zawiera filtr SPF 15.


DOSTĘPNOŚĆ / CENA / POJEMNOŚĆ / DATA PRZYDATNOŚCI:

Podkład ten dostępny jest przede wszystkim w salonach Mac, przez stronę internetową oraz online w Douglasie - niektórych stacjonarnie. Za pojemność 30 ml musimy zapłacić ok. 132 zł co czyni go kosmetykiem z wyższej półki. Jego data przydatności do zużycia od dnia otwarcia określana jest na 24 miesiące.

OPAKOWANIE / DOZOWANIE / KONSYSTENCJA:

Otrzymujemy go zapakowanego w ekskluzywnie wyglądającym, czarnym kartoniku z nazwą oraz logo marki. Docelowo zamknięty został w szklanej, przezroczystej, zakręcanej buteleczce. Tutaj pojawia się pierwszy problem gdyż z góry przyzwyczajone jesteśmy do podkładów głownie wyciskanych bądź z pompką - MAC wycwanił się i oferuje nam dodatkowy jej zakup za 24 zł (notabene świetnie sprawdza się również przy podkładzie ELDW). Jak łatwo można stwierdzić pierwotnie dozowanie odbywa się poprzez wylewanie kosmetyku na dłoń - zdarza się czasem przesadzić z jego ilością jednak bez problemu nadmiar możemy wlać ponownie do buteleczki. Podkład ten w Polsce dostępny jest w aż 35 odcieniach wiec bez problemów każda znajdzie coś dla siebie - gama NC posiada tony ciepłe zaś NW chłodne. Konsystencję jego określiłabym jako leistą, lubiącą spływać z dłoni.


ZAPACH / WYDAJNOŚĆ / DZIAŁANIE: 

Jeśli chodzi o zapach to nie należy on do najprzyjemniejszych - jest on dość chemiczny jednak po kilku chwilach od aplikacji znika z naszej twarzy.  Z pewnością jest to podkład z grupy zastygających aczkolwiek nie czułam po jego aplikacji uczucia ściągnięcia. Po dobrym nawilżeniu cery nie podkreśla dodatkowych suchych skórek, aplikowany gąbeczką nie tworzy smug a twarz zaraz po aplikacji wygląda na nieskazitelną. Na mojej skórze nie oksyduje, nie roluje się ani jej nie zapycha. Dodatkowo nie tworzy plam oraz się nie lepi - w pewnym stopniu dopasowuje się do kolorytu cery. Posiada on średnie krycie i niestety lubi po kilku godzinach noszenia lekko zbierać się w zmarszczkach mimicznych. Na mojej tłustej cerze po zagruntowaniu pudrem ryżowym utrzymuje się ok. 5-6 godzin, następnie wymaga odciśnięcia sebum.  



Revlon CS - cera tłusta 150 Buff / Mac Studio Fix fluid NC25 / Estee Lauder Double Wear 2w1 Sand

ZOOM NA TWARZ:



PODSUMOWUJĄC:

Z pewnością jest to podkład wart Waszej uwagi jeśli szukacie czegoś o średnim kryciu i nieskazitelnym wyglądzie.  Idealnie stapia się z moją cerą co możecie zobaczyć na zdjęciu powyżej. Nie zauważyłam aby obietnice producenta takie jak poprawa kolorytu skóry czy korygowanie drobnych niedoskonałości były spełnione z racji tego, że nie jest to produkt leczniczy a kosmetyk kolorowy który nie za wiele ma z nimi wspólnego lecz z drugiej strony nie używałam go na codzień. Moc krycia jest na pewno śrenia - nie pełna bądź mocna. Z pewnością daje on efekt nieskazitelnej cery. Czy jest długotrwały? To zostawiam Wam do oceny. Z dodatkowych informacji podkład zawiera krzemionkę, która ma właściwości pochłaniające sebum i optycznie zmiękczające cząstki pudrowe poprawiające wygląd skóry. Nie jest to mój ideał jednak nie wykluczam, że powrócę do niego za jakiś czas - na chwilę obecną jestem nadal zafascynowana podkładem Estee Lauder Double Wear i to po niego znacznie chętniej sięgam.


Dajcie znać czy miałyście z nim styczność oraz co sądzicie o kosmetykach marki MAC? Miałyście, lubicie, polecacie? :)

INSTAGRAM




SZABLON BY: PANNA VEJJS